Lectio divina XXVI niedziela zwykła "C" (25.09.2022)

Słuchanie otwiera oczy

Dominującym tematem rozdziału 16. jest sprawiedliwość wyrażająca się w posłuszeństwie Bogu, który domaga się, by ludzie okazywali sobie miłosierdzie, posługując się w tym celu pieniędzmi, jakie posiadają (16,9). Mają więc służyć Bogu w braciach, używając do tego mamony.

  Jeśli nie słuchają Boga, mamona stanie się ich bożkiem, któremu będą służyć, używając (traktując instrumentalnie, a więc krzywdząc) swoich braci. Jezus nie pozostawia złudzeń: albo będziemy służyć Bogu żywemu, albo idolowi pieniądza (16,13), który stopniowo czyni człowieka głuchym i ślepym, niezdolnym do przyjmowania drugiego człowieka jako daru i do obdarowywania drugiego sobą i tym, co się posiada. W rezultacie człowiek coraz bardziej izoluje się od drugich i zostaje sam, otoczony rzeczami, nie zdając sobie sprawy, że ten sposób istnienia może utrwalić się na wieczność i stać się piekłem!

Jezus przestrzega także przed inną formą bałwochwalstwa, jaką może być „sprawiedliwość legalna” tj. spełnianie przepisów i rytuałów w taki sposób, że zastępują one miłosierdzie wobec braci ubogich (jałmużna) i grzesznych (przebaczenie). Innymi słowy chodzi o fałszywe poczucie bycia „w porządku” wobec Boga i religii (16,15), które usprawiedliwia odmowę wspólnoty serca, stołu i dóbr z tymi, którzy w oczach „sprawiedliwych” uchodzą za gorszych, za nieczystych i grzeszników (por. postawa starszego brata: 15,28-30). 


Struktura

I.
A19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie.
B20 U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.
B’.     22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama.
A’.   Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie.
II.
A1.    24 I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu.
 
B125 Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas. A2.   27 Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki.
B2.     29 Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!  A3.    30 Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą.
B3.    31 Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą.

 
                Perykopa składa się z dwóch części. Pierwsza (19-23) jest narracją zbudowaną na zasadzie chiazmu, w którym dwa pierwsze segmenty (19.20-21) ukazują kontrast zachodzący pomiędzy bogaczem a żebrakiem w życiu doczesnym, natomiast dwa ostatnie – odwrotny kontrast pomiędzy losem jednego i drugiego po śmierci (22a.22b-23).
 
                Ta prosta struktura uwypukla przede wszystkim nieuchronność śmierci każdego człowieka – bogatego i biednego. Ponadto przypomina, że postępowanie człowieka w tym życiu pociąga za sobą nieuniknione konsekwencje w życiu przyszłym. Bogacz, który za życia myślał tylko o sobie i stworzył „przepaść socjalną” miedzy sobą a biedakiem, jest po śmierci tragicznie samotny, a przepaść owa utrwaliła się na wieczność. Ten, który za życia nie dostrzegał żyjącego tuż obok biedaka, „odzyskuje wzrok”, gdy jest już za późno.
 
                Druga część perykopy (24-31) to dialog złożony z trzech próśb zmarłego bogacza i tyluż odpowiedzi Abrahama. Jest on komentarzem do wydarzeń przedstawionych wyżej. Bogacz nie podejmował za życia dialogu ani z „ojcem Abrahamem”, ani ze swoim cierpiącym bratem. Nie słuchał Mojżesza i proroków, nie dostrzegał też niemego błagania głodnego żebraka. Zajmował się wyłącznie konsumpcją swoich dóbr i skonsumował je sam, do końca. Dialog tu przedstawiony został przezeń podjęty zbyt późno. Zbyt późno woła po trzykroć do Abrahama „ojcze”; zbyt późno też wzywa na pomoc (po trzykroć) swojego biednego brata, zbyt późno przypomina sobie jego imię!
               Najważniejsza myśl stoi w samym centrum dialogu (w. 29): słuchanie słowa Bożego otwiera oczy i serce na miłość braterską i skłania do „pozyskiwania sobie przyjaciół niegodziwą mamoną”, aby ci przyjęli nas potem do niebieskiej ojczyzny. Słuchanie słowa Bożego nie ma więc nic wspólnego z jałowym, biernym pietyzmem, lecz ma prowadzić do czynnego miłosierdzia dla potrzebujących braci!

Egzegeza

19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. 

                Bogacz miał stały zwyczaj (forma gramatyczna: czas przeszły niedokonany) ubierania się w najbardziej luksusową odzież, a jego życie jest nieustanną biesiadą, co podkreśla imiesłów czasu teraźniejszego. Zabawa, i to olśniewająca, „bijąca w oczy” swą wystawnością (przysł. lamprôs), jest jego stylem życia.
Purpura to drogocenna tkanina barwiona na kolor fioletowy, błękitny lub czerwony substancją pozyskiwaną z rzadkiego gatunku małży morskich. Purpurowa szata wierzchnia była atrybutem monarchów i osób wyjątkowo zamożnych. Bisior, z którego sporządzano eleganckie tuniki, to z kolei wyjątkowo delikatna tkanina lniana sprowadzana z Egiptu. Mówiono o niej, że była utkana z mgły. Oba te materiały stanowiły symbol luksusu uzyskiwanego za cenę bałwochwalczego kultu pieniądza i władzy (Ap 18,12.16). Z posiadaniem i egoistycznym używaniem wielkich bogactw nieuchronnie wiąże się pycha, której przykładem może być marionetkowy król żydowski Herod Agryppa, który nosił wspaniałe szaty i nie sprzeciwiał się, gdy nazywano go bogiem (Dz 12,21nn). O tym, jak oszukańcze są tego rodzaju ambicje i wyobrażenia, mówi prorok Baruch: Z purpury i bisiorów, które na nich butwieją, poznajecie, że nie są bogami. Na koniec oni sami będą stoczeni przez robactwo i staną się przedmiotem hańby w kraju. Przeto lepszy jest człowiek sprawiedliwy, który nie posiada bożków, będzie bowiem daleko od hańby. (Ba 6,71-72) Bogacz nie jest poganinem ale Żydem, ponieważ nazywa Abrahama ojcem, a ten odsyła go do Prawa i proroków. Jest podobny do zamożnego głupca z innej przypowieści, któremu wydaje się, że ma przed sobą długie lata beztroskiego ucztowania i zabawy (Łk 12,19; ten sam termin eufrainomai), a nie bierze pod uwagę tego, że może wkrótce umrzeć. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.

                 Także on jest Żydem – nosi hebrajskie, teoforyczne imię Eliezer (mój Bóg jest wspomożycielem).
Obraz Łazarza stoi w jaskrawym kontraście z wizerunkiem ucztującego bogacza. Określony jest mianem ptôchos, które oznacza nędzarza, człowieka pozbawionego podstawowych środków do życia (por. Łk 6,20). Leży u bramy pałacu (dosł. został rzucony) został więc potraktowany jak śmieć, niepotrzebny nikomu, wyrzucony na ulicę. 
               Jego ciało nie było okryte kosztowną szatą, ale wrzodami, nie gojącymi się z powodu skrajnego niedożywienia. Choć jako Żyd był bratem bogacza poprzez więzy krwi i religii, nie miał szans na pożywienie się u jego stołu. Mógł liczyć jedynie na odpadki wyrzucane na ulicę, gdzie czekali na nie żebracy tacy jak on i bezpańskie psy. Tymi odpadkami mogły być m.in. małe kawałki chleba, których używano do wycierania palców podczas uczty. Przypowieść mówi, że Łazarz bardzo pragnął zaspokoić głód, i że było to pragnienie trwające ciągle, przez długi czas (imiesłów czasu teraźn.). Prawdopodobnie był stale głodny. Został wykluczony ze wspólnoty ludzi, odepchnięty przez braci w wierze. Jedynie psy – zwierzęta nieczyste ‑ dotrzymywały mu towarzystwa i okazywały litość, liżąc jego ropiejące rany. 

 
22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.                  Bogacz miał z pewnością wystawny pogrzeb i okazały grobowiec podobny do tych, jakie dziś jeszcze można oglądać w dolinie Cedronu w Jerozolimie, jednak w rzeczywistości jego domem staje się Hades czyli Gehenna – miejsce wiecznej kary. Dobitnie mówi o tym psalm 49 (48),11-15.Łazarza najprawdopodobniej nie miał nawet kto pogrzebać, ponieważ narrator w przeciwieństwie do pogrzebu bogacza nic o tym nie wspomina. Zresztą żebrak nie miał rodziny ani przyjaciół i śmierć bez pochówku była, jak się zdaje, dopełnieniem niezmiernych upokorzeń doznanych za życia ziemskiego (Ps 79,2n). Jednak sprawiedliwy Łazarz zostaje wywyższony przez aniołów, którzy wprowadzają go do raju, na ucztę w gronie patriarchów Izraela, i umieszczają na najbardziej zaszczytnym miejscu, po prawicy Abrahama, tak że Łazarz może podczas uczty oprzeć głowę na piersi Patriarchy jako jego umiłowany syn (por. Mt 8,11). Po niewymownych cierpieniach na ziemi dostępuje nagrody, jaką jest niewymowne szczęście w życiu wiecznym (por. 1Kor 2,9).
23 Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu.                  Dla opisania pośmiertnej męki bogacza użyty jest tu obrazu próbowania złota kamieniem probierczym (gr. basanos). To samo słowo było też metaforą tortur stosowanych w śledztwie. W ogniu wiecznym okazuje się, kim był naprawdę ten, który przed ludźmi uchodził za sprawiedliwego i czcigodnego (por. Łk 16,14n; 1Kor 3,13nn). Narrator podkreśla też z naciskiem, że dopiero teraz bogacz zaczyna dostrzegać Łazarza, który leżał dłuższy czas i zmarł pod progiem jego pałacu. Wcześniej po prostu gonie dostrzegał. Widzi też - dopiero teraz - ogromny dystans, jaki stworzył między sobą a biedakiem, któremu na pozór nie wyrządził żadnej krzywdy. 
                Przedziwne odwrócenie ról: zmarły bogacz zaczyna żebrać o najmniejszy gest litości. Prosi o konkretną posługę wchodzącą w zakres pielęgnacji chorych z wysoką gorączką. Łukasz-lekarz używa tu technicznego terminu medycznego.
 
                 Modlitwa bogacza jest jednak bezsilna. Nie posłużył się niegodziwą mamoną, aby jeszcze za życia pozyskać w biednym przyjaciela, który wprowadziłby go do niebieskich przybytków (Łk 16,9). Jego wieczny los zależy od tego, co uczynił za życia.  
25 Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas.  
                Abraham nie występuje jako sędzia, który potępia niegodziwego bogacza. Zwraca się do niego z życzliwością i współczuciem stwierdzając, że owa ogromna przepaść została stworzona przez samego bogacza, który nie uznał w Łazarzu swojego brata. W chwili śmierci została ona utrwalona, przybrała charakter stały (gr. czas. stêrizô), jak cement, który w pewnym momencie twardnieje i przybiera postać niemożliwą do przekształcenia.
 
                Jezus wygłasza adresowaną do takich ludzi lamentację, która jest naglącym wezwaniem do nawrócenia: Biada wam, bogacze, bo otrzymaliście już pociechę waszą (6,24). Wcześniej w sposób równie naglący wołał do swoich słuchaczy Jan Chrzciciel:
Wydajcie owoce godne nawrócenia; i nie próbujcie sobie mówić: "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone». (…) Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. (Łk 3,7-11)
                Bogacz skonsumował za życia wszystkie dobra, w których pokładał ufność. Niczego nie pożyczył Bogu wspierając biednych (Prz 19,17), dlatego żadne dobro nie zostało mu na wieczność. Śmierć jak złodziej odarła go ze wszystkiego, co miał (Łk 12,33-39). 
                 Wezwanie „przypomnij sobie...” jest szczególnie ważne i naglące dla żyjących słuchaczy Jezusa, którzy mogą się jeszcze nawrócić dopóki mają czas. 

 
27 Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. 

                 Bogacz prosi Abrahama, by posłał nie kogo innego, jak Łazarza, aby przyniósł mu odrobinę wody i aby przestrzegł braci. Tymczasem sam Bóg posyła nam ciągle ubogich, aby nas zbawić, ale czyni to za naszego życia. Po śmierci jest już za późno!
2 9 Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają! 

                 Pismo święte jest
źródłem mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Jest bowiem od Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu (2Tm 3,15nn). Prawo wyraźnie mówi, że najwyższym przykazaniem jest miłość Boga i bliźniego, zaś prorocy, jak choćby Izajasz czy Amos aż nadto wyraźnie wskazywali na grzechy przeciwko słabym i ubogim (Iz 1,10-20; Am 2,4-16).
 
30 Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. 31 Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą.

                Saul nie nawrócił się nawet po tym jak ujrzał zmarłego Samuela u wróżki z Endor (1Sm 28,15nn). Przywódcy żydowscy nie tylko nie uwierzyli Jezusowi, gdy zobaczyli wskrzeszonego z grobu Łazarza z Betanii, ale postanowili go zabić razem z Jezusem, aby stłumić wiarę wśród ludu (J 12,9nn). Nawet po zmartwychwstaniu Jezusa chcieli za wszelką cenę zahamować głoszenie orędzia o zbawieniu (por. Mt 28,12nn; Dz 5,28). Wniosek jest jasny: tym, co budzi wiarę i skłania do nawrócenia jest posłuszeństwo słowu Boga (Rz 10,17). Cuda, nawet największe, nie wzbudzą w człowieku wiary. Słowo Boga, może i musi wystarczyć. Do otwarcia oczu nie są potrzebne widzenia. Wystarczą uszy... (A. Pronzato)
.

MEDITATIO


1.            Na czym polegał grzech bogacza z przypowieści? Nie był to zły człowiek, który by maltretował czy wyśmiewał biednego żebraka.. Z pewnością był osobą szanowaną i we własnych oczach był sprawiedliwym, przekonanym, że jego bogactwo jest znakiem Bożego błogosławieństwa. „Ja nic złego nie robię...” Żył tylko dla siebie i w końcu bogactwo uczyniło go ślepym duchowo i moralnie. Jego grzechem było to, że nie dostrzegał brata w człowieku głodnym i cierpiącym u drzwi swego domu. Nie pomyślał o tych, którzy są wykluczeni z uczty. Cierpiący brat –ofiara niesprawiedliwości, za którą nikt nie czuł się odpowiedzialny – jawił się jako kłopot i przeszkoda utrudniająca radosne korzystanie z życia. Dlatego trzeba było nauczyć się go nie dostrzegać.
2.            Dobra posiadane bogacz uznał w dobrej wierze za swoją własność, a za cel życia – spokojną ich konsumpcję. Zapomniał, że jest jedynie depozytariuszem bogactw, a nie ich wyłącznym właścicielem, i że do jego hojności mają prawo ubodzy bracia, dzieci Abrahama, cierpiący głód i poniżenie. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? (1J 3,17; por. Jk 5,1-6)
3.            Zdumiewający, a właściwie przerażający jest fakt, że choć bogacz z przypowieści lamentuje nad sobą i błaga o litość, to nie wykazuje żadnej skruchy, ani nie przeprasza Boga i Łazarza za grzech obojętności. Jego serce było twarde za życia i takim pozostaje na wieki!
 
4.            Przypowieść o bogaczu i Łazarzu wiąże się ściśle z opowiadaniem o człowieku znalezionym na drodze pod Jerychem (10,30-37). Z jednej strony widzimy tam kapłana i lewitę, którzy „z czystym sumieniem” przechodzą na widok umierającego na drugą stronę drogi i idą dalej, spiesząc do swoich religijnych obowiązków, z drugiej zaś – Samarytanina, który ma miłosierne oczy, serce, stopy i ręce, i który angażuje swój czas, siły, środki transportu i pieniądze, aby pełnić prawdziwą sprawiedliwość, to znaczy posługę miłosierdzia. W pewnym sensie jesteśmy wszyscy gospodarzami, którym Jezus powierza cierpiących braci zapowiadając: co więcej wydasz, oddam ci, gdy powrócę. Jezus mówi także do nas: czyń tak, a będziesz żył (10,28). Bóg Ojciec zaś zwraca się do uczniów i do nas, wskazując na Jezusa: Jego słuchajcie! (9,35) Żydzi mieli Mojżesza i proroków, my mamy słuchać Jezusa Chrystusa, który jest Pełnią łaski i prawdy (por. J 1,17).


CONTEMPLATIO et ACTIO


      Wyobraź sobie dwa rodzaje uczt opisanych w NT. Z jednej strony mamy ucztę w domu bogacza czy też ucztę w pałacu Heroda, w czasie której morduje się głos proroka (Mk 6,21-26) lub po prostu głos własnego sumienia, po to, by móc spokojnie i radośnie się bawić.
 
      Z drugiej strony Ewangelia pokazuje Jezusa ucztującego z publicznymi grzesznikami i nędzarzami – w sensie fizycznym czy moralnym – którzy dzięki Niemu stają się na powrót dziećmi Abrahama (Łk 19,7-10; por. 7,36nn; 15,23nn), doznają cudownego uzdrowienia swego człowieczeństwa i wchodzą w nowe życie.
 
      W której z tych uczt widzisz siebie? Który rodzaj radości jest ci bliższy?
 
    Czy dostrzegasz w swoim otoczeniu twojego brata Łazarza, który niemym cierpieniem woła o braterstwo? Czy znasz jego imię? Do czego wzywa cię słowo Jezusa?
ks. Józef Maciąg