Dobre Słowo 30.11.2011 r. On za tym stoi

Dobre Słowo 30.11.2011 r.

On za tym stoi

Za każdym życiem stoi Ten, który do niego powołał – jest jego Dawcą. A jeśli powołał, to też obdarował tym wszystkim, co potrzebne, aby odkryć życie, jako Jego dar, cieszyć się życiem tak, żeby się w nim rozkochać, jak Bóg – Dawca życia, który jest jego miłośnikiem.

Im głębsza jest w nas świadomość tego, że jesteśmy obdarowani i powołani w życiu, tym bardziej stanowcze i zdecydowane są nasze kroki w stronę Tego, który to życie daje. Im mniejsza jest ta świadomość, tym życie mniej postrzegane jest jako dar, a staje się w sytuacjach skrajnych wręcz zagrożeniem, czy też jakąś uciążliwością, której najchętniej chcielibyśmy się pozbyć.

Nikt z ludzi nie jest na tyle uświadomiony w tym, że został powołany do życia i nim obdarowany, żeby tej świadomości nie mógł jeszcze bardziej pogłębiać. Ba. Są w życiu takie momenty, kiedy trzaskamy drzwiami i wychodzimy ze słowami: Mam cię serdecznie dosyć! W tych momentach bardzo dużo się w nas dzieje po to, byśmy z nową mocą odkryli Dawcę, który ma i na to pomysł. Momenty zachwiania mogą nas dotknąć w chwilach najmniej oczekiwanych, ze strony osób, po których najmniej byśmy się tego spodziewali.

Genialny film Andrzeja Seweryna „Kto nigdy nie żył” przedstawia historię powołania księdza pracującego w ekstremalnych, kontrowersyjnych sytuacjach – z osobami młodymi, zarażonymi wirusem HIV. W pewnym momencie sam dotyka problemu choroby AIDS. Jego przełożeni wysyłają go do klasztoru, który jest dla niego miejscem gruntownych przemyśleń, rozmaitych wniosków i różnych chwil, nie wyłączając takich, kiedy sięga po alkohol i widać całkowite strucie jego spojrzenia na życie, jako na dar i powołanie. W pewnym momencie w klasztorze pojawia się jego mistrz – ksiądz podeszły w latach, który przychodzi do niego z bardzo wstrząsającą dla niego prośbą o spowiedź. Wywiązuje się następujący dialog:

Ksiądz: Nie mogę, nie ciebie.

Mistrz: Jednego, czego nie możesz, to odmówić.

Ksiądz: Zasługujesz na kogoś lepszego.

Mistrz: To pycha.

Ksiądz: Pycha, pycha. Gdzie we mnie znajdziesz pychę? Nie ma już na nią miejsca. Jest tylko choroba.

Mistrz: To jest nic. Wiedz, że najgorsze jest przed tobą. Bóg nie wymaga od ciebie tego, czego nie możesz znieść, więc musisz być gotów. Bóg jest potężniejszy niż człowiek.

Ta traumatyczna chwila ma miejsce wówczas, gdy młody ksiądz rozpoczął sakrament spowiedzi. Po tych słowach zbliża się do starszego księdza, przytula się do niego i spowiedź się wywiązuje. To był moment krytyczny i trudny, ale i zwrotny w jego historii życia, kiedy jego serce na nowo zostało zdobyte po chwilach wielkiej walki, rezygnacji, niechęci do siebie i swojej posługi.

Dziś w proroctwie Izajasza mamy sytuację, w której Bóg wychodzi do proroka w krytycznym momencie jego posługi. Prorok wyznaje: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Taki moment może dotknąć nie tylko księdza, nie tylko proroka, ale dotyka każdej i każdego z nas, kiedy patrząc na swoje życie, na to, co jest w nim tzw. osiągnięciem, odnajdujemy jedną wielką próżnię – jeden wielki zmarnowany czas, na nic zużyte siły. Ten moment, w świetle słowa, jakie dziś otrzymujemy, jest tą chwilą w naszym życiu, kiedy Bóg, w typowy dla siebie sposób przychodzi do nas, aby na nowo nas zdobyć. Aby po krytycznym wyznaniu: To wszystko jest bez sensu na nowo usłyszeć od nas słowa: Moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego.

Do proroka zniechęconego, a jednocześnie całkowicie przekonanego, że jedyne, co może być jego nagrodą, to Bóg i Jego miłosierdzie, Pan przemawia słowami, które są nową inspiracją: To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela!

Jak to ktoś zauważył, Bóg spostrzega w nim nowy potencjał i nową siłę. Otwiera przed nim nowe horyzonty i nowe przestrzenie.

Powoływani dziś w Ewangelii: Szymon, brat jego Andrzej, Jan i Jakub, to osoby, które natychmiast zostawiają swoje zajęcia i idą za Jezusem. To nie jest jednorazówka. To prawda, która próbuje dziś do nas dotrzeć z całą nowością. Bóg nieustannie nas powołuje. Historia naszego życia w każdym punkcie, w jakim się znajdujemy, to moment, w którym Bóg, przez swojego Syna, przechodzi niejako obok. Spogląda w centrum naszych przeżyć i do tego centrum się odwołuje, wydobywając z niego nowy potencjał i mówiąc: Pójdź za Mną. Daj się dalej prowadzić. Nie przede Mną, nawet nie obok Mnie, ale za Mną.

Prośmy Pana, aby dar powołania do życia, do świętości i praktycznego przełożenia tych dwóch darów w okolicznościach naszego życia zawodowego, czy społecznego, jawił nam się z całą wyrazistością, jako dar Boga. Żeby żadna chwila naszego życia nie była dla nas okazją do tego, by przestać wierzyć, ale byśmy tym bardziej wyznawali Bogu pragnienie tego, by wierzyć znowu z nową mocą w to, że nas nieustannie powołuje. A jeśli powołuje, to też obdarza. A jeśli obdarza, to też doprowadzi swoje dzieło, powołane do życia, do końca – do Pełni.

Ksiądz Leszek Starczewski