"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z Czwartku XXVI tyg.zw.II (5.10.2006)

Pan Bóg, który weźmie w opiekę


Poszukiwania sensu cierpienia w doświadczeniach, w jakich znalazł się Hiob, ciągle trwają. Dziś głosy wzbierające się wokół Hioba przerastają go całkowicie. Słyszy on przyjaciół, komentujących stan, w którym się znalazł, i nie może znaleźć pokrzepienia w ich głosach.

Ból, który dosięgnął Hioba, i przeżywane przez niego cierpienia daleko przerastają ludzkie wyobrażenia i tłumaczenia. Żadne z wyjaśnień Hiobowi nie wystarczają i nie przynoszą ulgi w cierpieniu. Zlitujcie się, przyjaciele, zlitujcie, gdyż Bóg mnie dotknął swą ręką. Czemu, jak Bóg, mnie dręczycie? Nie syci was wygląd ciała? Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem na skale je wyryć na wieki?

Hiob stawia pytania, którymi chce powstrzymać dochodzące do niego komentarze. Mówi im stop. Nie można po ludzku wyjaśnić tego, co przeżywa. Nie da się znaleźć ulgi w żadnym ze słów wypowiedzianych przez człowieka. Sprawa daleko przerasta ludzkie rozumienie.

Hiob przerywa szereg komentarzy skierowanych pod jego adresem w związku ze stanem, w którym się znalazł. Wyznaje coś, co staje się przełomem w pojmowaniu i przeżywaniu jego bolesnego doświadczenia. Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty.

Hiob podejmuje niesamowitą decyzję: wyznaje nadzieję. Wydobywa ze stanu, w którym jest, nadzieję. Wyznaje z przekonaniem, że zobaczy Boga, że jego Wybawca żyje, że na ziemi wystąpi jako ostatni. Ostatnie słowo należy do Boga. Bóg chce się opiekować człowiekiem nawet wówczas, kiedy wszystko naokoło wskazuje, że pozbawił człowieka sensu, pozbawił go swojego działania. Bóg jest Tym, którego jako Wybawcę wyznaje nie kto inny, jak tylko Hiob. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty.

Niesamowite i niezwykle odważne jest to wyznanie Hioba. Uczy nas on pewnej konsekwencji i wzywa do przełamywania w sobie tylko i wyłącznie ludzkich ocen tego, co przeżywamy. Hiob wyznaje, że jego Wybawca żyje.

Warto pytać siebie samego, na ile w zmaganiu się z przeciwnościami, których nierzadko doświadczamy, na ile w sytuacjach, kiedy cierpienie miażdży nas doszczętnie, jesteśmy w stanie wyznać wiarę, że Bóg, choćby nawet ostatni, pojawi się w tej sprawie i otoczy nas opieką? Na ile jesteśmy w stanie – wbrew wszystkiemu, co się dzieje wewnątrz i na zewnątrz nas, a naznaczone jest kolosalnym cierpieniem – wyznać wiarę i ożywić nadzieję, że nie zostaliśmy pozostawieni bez opieki Boga?

W krainie życia ujrzę dobroć Boga – mówi psalmista. Wierzy, że jest kraina życia. Wierzy, że w niej ujrzy dobroć Boga, nawet gdyby w tej chwili jej nie doświadczył. Usłysz, o Panie, kiedy głośno wołam, zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie. O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza».

Jest w nas jakaś siła, której nie da się przygasić, zamulić przez cierpienie. Jest potężna nadzieja, którą Wszechmoc Boża wpisała w nasze serca – tak potężna, że nawet cierpienie nie jest w stanie jej pokonać. Może ją na jakiś czas przygasić, ale nie zgasić.

O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza». Będę szukał oblicza Twego, Panie. Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy, nie odtrącaj w gniewie Twojego sługi. Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj.

Dramatyczna prośba. Bardzo wyrazista i konkretna. Poczucie porzucenia, poczucie odtrącenia, jest przez psalmistę nazywane po imieniu. Psalmista nie ucieka w tanie i płytkie modlitwy. Dosięga głębi. Jego serce, przeorane bólem, wyznaje z całą stanowczością: Będę szukał oblicza Twego, Panie! Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących. Dodaje sobie wigoru, dodaje sobie odwagi: Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana.

Droga siostro, drogi bracie, co my możemy w sytuacjach, kiedy cierpienie powala nas na ziemię, tłamsi, maltretuje i masakruje? Co możemy innego uczynić? – Oczekuj Pana, nabierz odwagi i oczekuj Pana. Często mówimy w takich sytuacjach różne, nie do końca przemyślane rzeczy. Często wypisujemy sobie – myśląc po ludzku – usprawiedliwienie: Nie mam już siły. Psalmista ma podobne stany. Nie kryje się z nimi. Podobnie przeżywa ból. Ale: oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana. W krainie życia ujrzę dobroć Boga

Szaleństwem i – po ludzku rzecz ujmując – całkowitą pomyłką jest w sytuacji cierpienia jeszcze wierzyć. Jednak z perspektywy doświadczeń, którymi naznaczone są postacie biblijne, to właśnie w takich momentach wyznanie wiary przebija się przez zwątpienie. Niszczy je. Wybawca mój żyje – mówi Hiob. Wierzę, że będę oglądał dobra Pana. Oczekuj Pana, nabierz odwagi i oczekuj Pana.

Bliskie jest działanie Boga, bliska jest chęć roztoczenia przez Niego opieki nad nami. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię – mówi aklamacja przed Dobrą Nowiną. Rzeczywiście, Bóg jest niezwykle blisko. Bóg mocno angażuje się w to, by roztoczyć nad nami opiekę. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Do tego aklamacja wzywa.

Potrzebny jest wstrząs naszego myślenia, potrzebna jest walka z sobą samym – trzeba zaprzeć się samego siebie, by odkryć poprzez zmianę myślenia, poprzez pójście pod prąd, że oczekiwanie Pana i wyznawanie wiary w to, że On jest Wybawcą w tej sytuacji, choćby miał nawet jako ostatni do nas przyjść, jest tym, do czego zachęca nas Boże Słowo.

Jezus chce, aby działanie Boga dotarło do każdego człowieka. Pragnie, aby królowanie Boga, potęga Jego Mocy, razem ze świtem poranka, razem z podejmowanym trudem codziennych obowiązków, odnosiła zwycięstwo nad wszystkim, co nas zniechęca.

Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało – mówi Chrystus – proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.

Wezwanie Chrystusa jest jednoznaczne. Drogie siostry i drodzy bracia, głód Boga odezwie się w każdym człowieku. Potrzebujemy robotników. Potrzebujemy tych, którzy będą nam wskazywać, głosić działanie Boga pośród nas. Nie obiboków, nie leserów, nie ludzi, którzy tanimi, lurowatymi przykładzikami będą starali się nas omamić, zafałszować rzeczywistość. Potrzebujemy ludzi, którzy w konkretny sposób będą nazywać stany bólu i ukazywać w nich obecnego, zatroskanego Boga, który przeżywa jeszcze bardziej to, co spotkało człowieka – doświadczającego zmiażdżenia przez cierpienie.

Proście Pana żniwa, aby byli prawdziwi robotnicy. Aby byli ci, którzy nie wezmą ze sobą żadnych zabezpieczeń poza przekonaniem, że Bóg jest z nimi. Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie – to znaczy, nie marnujcie czasu na nic innego, jak tylko na głoszenie pokoju. Jeśli człowiek zechce go przyjąć, zechce przebić w sobie opór do tego, że pomimo przykrych doświadczeń życia, jest przy nim Bóg, to ten pokój spocznie na nim, jeśli nie, powróci do was. Wołajcie, mówcie: "Przybliżyło się do was królestwo Boże". Przybliżyło się działanie Boga.

Droga siostro i drogi bracie, to nie jest tak, że słuchasz sobie jakichś tam słów – kolejnych nowinek, plotek czy też sensacyjek dziennikarskich. Słuchasz Słowa Bożego. Bóg mówi do ciebie: Przybliżam się do ciebie ze swoim działaniem. Chcę cię otoczyć opieką. Owszem, możesz w tej chwili mieć miliony powodów, by w to nie wierzyć. Możesz być w tej chwili w sytuacji Hioba. Mów o tym Bogu. Nawet gdyby – jak rozważaliśmy wczoraj – wydawało ci się, że nie masz pewności, że On słyszy, Wybawca twój żyje!

Bądź, droga siostro i drogi bracie, uwrażliwiony również na to, że serce będzie stawiało opór, że będzie może potrzebne takie świadectwo, do którego Chrystus wzywa swoich apostołów, kiedy ludzie nie przyjmą głoszonego przez nich orędzia. Może i przed tobą ktoś strząśnie proch, może przed tobą także ktoś dokona takiego wstrząsu, który poruszy całe twoje serce, zmusi cię do bardziej konkretnego myślenia.

Marnujesz czas nie przez to, że teraz rozważasz Słowo Boże, że czytasz próbę skomentowania tak ważnych Słów, pochodzących z ust samego Boga. Marnujesz czas wtedy, gdy odkładasz to na później i gdy nie sięgasz do tego, gdy traktujesz Boże Słowo jako coś, co można sobie odłożyć. Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu, temu sercu, które odkłada Słowo Boga gdzieś daleko.

Dziękuję Panu za osoby rozważające Dobre Słowo. Dziękuję Panu, że możemy pochylać się nad tajemnicą Bożej opieki. Dziękuję Panu, że są siostry i bracia, którym mimo tylu trudnych zadań i obowiązków, mimo tylu przykrych doświadczeń, serce mówi: Szukaj oblicza Boga. Będę szukał oblicza Twego, Panie.

Pozdrawiam –

ksiądz Leszek Starczewski