"Dzielmy się Dobrym Słowem" - NMP Różańcowej (7.10.2006)

Dla Boga nie ma nic niemożliwego

Dz 1,12-14; Łk 1; Łk 1,26-28

W Twojej mocy, Panie, Słowo zostało spisane, w Twojej mocy odczytujemy je. W Twojej mocy chcemy je przyjąć do naszych serc.

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Spełniają się słowa powiedziane od Pana. Pan, pomny na swe miłosierdzie, wie, że co powiedział, ma się stać. Pamięta o tym i przez dar dzisiejszego Słowa wzywa słuchaczy do wiary w to, że dla Niego nie ma nic niemożliwego – że spełni Słowo, które skierował i kieruje do swoich wyznawców.

Dziś Kościół, z niegasnącą fascynacją, ukazuje nam przykład Maryi, którą w tajemnicach różańca świętego przybliża jako ufną wobec Pana, jako Tę, która doświadczyła, że jeśli Bóg coś powie, to tak się stanie. Maryja, z całą historią swojego życia, jest niestrudzonym wędrowcem po drogach Pańskich i przykładem tego, że można słuchać Boga, rozważać to, co On mówi, stosować Jego Słowo na co dzień i wytrwać w dobrych i złych okolicznościach życia, które nikomu nie szczędzi kłopotów i zmagań.

Maryja jest dla nas Matką, to znaczy Tą, która w sposób niezwykle mądry, a jednocześnie czuły, ukazuje, jak należy reagować na Słowo Pana.

Dziś widzimy Ją w dwóch obrazach. Pierwszy bardzo dobrze znamy: sytuacja Zwiastowania, zaskoczenia decyzją Boga, który zna adres, zna dokładne okoliczności życia prostej dziewczyny z Nazaretu, zna Jej rodowód, wie, jak Jej na imię, i właśnie do Niej kieruje swoją propozycję. To właśnie ku Niej zwraca swoje Słowo. Uwzględnia całą strukturę Jej myśli, całe Jej zmieszanie, uwzględnia Jej lęk. Bierze pod uwagę również i to, że Ona po prostu nie wie i pyta. Uwzględnia wreszcie to, że trzeba Jej pomóc w udzieleniu odpowiedzi.

Tak dalece Pan Bóg jest obeznany z sercem człowieka, że weźmie pod uwagę wszystko, co się w nim w danej chwili stanie. Ta radosna nowina – tajemnica radosna – skierowana jest również do nas. Pan Bóg zna także nasz adres, zna obecną sytuację życia i cały kontekst doświadczeń – przykrych, mniej przykrych oraz radosnych – jakie za nami chodzą i w nas się odzywają. Zna również miejscowość – nasz pokój, nasze osobiste sprawy. Zna wreszcie nasze imię, czyli zna nas w całości. To naprawdę dobra nowina.

Dobrą nowiną również i do nas skierowaną jest to, że Pan Bóg uwzględni wszystko, co w naszym sercu się obudzi i zrobi dokładnie wszystko, aby z nami porozmawiać, aby nas przekonać. Być może wielu z nas znajduje się jeszcze w tej chwili w sytuacji zmieszania, pewnego dyskomfortu, niewiedzy, co zrobić ze swoim życiem, w jaki sposób dalej iść do przodu, jak miałoby się objawić to, że w tej chwili będę pełnić wolę Bożą. Być może niejeden z nas rozważa w swoim sercu, co się stanie dalej, czy będzie tak, jak jest obecnie?

To zmieszanie jest Bogu potrzebne. Jest potrzebne nie tylko nam, przeżywającym ten stan, ale jest potrzebne Bogu. I Jemu trzeba o tym zmieszaniu mówić.

Maryja rozważa, co ma znaczyć to pozdrowienie. Przez swoje milczenie bardzo dużo mówi Bogu – odzywa się do Boga. Zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.

Tyle różnych sytuacji, w których Pan Bóg do nas przychodzi, miesza nas, bo rzeczywiście nie wiemy, czy to jest On, czy to jest jakiś anioł, czy to zjawa, czy splot wydarzeń, który znowu mnie zaskoczył. Maryja bierze to pod uwagę. W zmieszaniu, w całym przeżywanym wstrząsie, rozważa sytuację, w jakiej się znalazła.

Boże Słowo zachęca nas do tego, abyśmy i my rozważali, analizowali to, co nas spotyka. Przemyśliwali również i to, że Bóg i w tych wydarzeniach ukrywa swój głos i chce do nas mówić. Choćby nawet trudno było się zebrać w Słowa – bo i taka sytuacja może zaistnieć – to znacznie więcej można powiedzieć zmieszaniem i milczeniem – tak jak robi to Maryja. Ale przed Bogiem.

Rozpoznane zmieszanie i rozważanie tego, co się dzieje, kończy się słowami wypowiedzianymi przez posłańca Bożego: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś łaskę u Boga. Nie bój się! Powtórzmy za Benedyktem XVI: te słowa nie są zarezerwowane tylko dla Maryi. Nie przyszliśmy tu, aby Ją podziwiać, aby mówić: Fantastycznie odpowiedziała na dzieło Boże, rozpoznała głos Pana. Przychodzimy tutaj, by usłyszeć Słowa i wezwanie skierowane do nas. Przychodzimy po to, aby usłyszeć Boga, który zna nasze zmieszanie i mówi: Nie bój się! On ma prawo tak powiedzieć i ma odwagę skierować to słowo po raz kolejny – tak, jak po raz kolejny odczytywany jest ten fragment Ewangelii – właśnie do nas. Nie bój się!

Nie bój się ufać! W tym wszystkim obecny jest Duch. W tym wszystkim, co teraz może być bezładem i pustkowiem, zmieszaniem, wstrząsem, obecny jest Boży Duch. Nie bój się! Nie bój się dalej w to wierzyć. Nie bój się trwać w wierze.

Realizm tej sytuacji, pokrywający się z okolicznościami często nas spotykającymi, przejawia się w tym, że Maryja nie daje za wygraną, nie daje się łatwo przekonać. Nie jest osobą, którą często rysujemy na obrazkach, jako niezwykle zasłuchaną i ślepo wierzącą. Przecież Ona rozmawia, prowadzi w swojej wierze konkretny dialog, który jest wynikiem Jej myślenia. Ona się zastanawia nad tym, co się dzieje. Podejmuje dialog z Bogiem. To my Ją często ubieramy w strój naiwnej dziewczyny. Tymczasem Maryja bardzo realnie wpisana jest w życie. Ona zaczyna dopiero uczyć się wierzyć w to, że spełnią się słowa powiedziane od Pana, że Słowo Boga się spełnia, że nie bój się! zadziała. W tym uczeniu się nie chowa się za znaki pseudopobożności: Tak, Panie, tak się stanie. Wszystko dobrze. Podejmuje dialog i z tym realizmem swojego życia jest niezwykle urzekająca. My też jesteśmy wezwani do dialogu w nasze wierze. Trzeba o nią się troszczyć, dbać. Pozwólmy jej rosnąć w nas.

Nie bój się, Maryjo. Maryja pyta: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Wszystko dobrze, ale jak się to stanie? Jak ja mam dalej wierzyć? Jak to przełożyć na konkrety? W jaki sposób to dalej będzie funkcjonować?

Zauważmy, że ten dialog podejmuje i te słowa wypowiada kobieta. W jednym ze swoich listów św. Paweł mówi: Niewiasty niech milczą w Kościele. A tu, przy początkach Kościoła, odważna kobieta podejmuje dialog. Zauważmy to i na tyle, na ile jest to możliwe – a jest możliwe, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego, wpisujmy również i w swoje sytuacje życia to spotkanie i tę zachętę do dialogu z Bogiem.

Być może jestem na etapie milczenia przed Bogiem, ale tym też wiele Mu mówię. Wszystko z Bogiem. Nieprzypadkowo ciągle powtarzamy: Pozdrawiam w Panu, z Panem, tylko z Nim...

Słowo Boże zachęca nas dziś do dialogu wiary, stawiając przed naszymi oczyma Maryję, jako Osobę posłuszną Słowu Pana, wierzącą, że te Słowa się spełnią. Trzeba pytać: Na ile rozmawiam z Panem Bogiem również o swojej wierze?

Anioł Jej odpowiada. To znaczy, Pan Bóg da następną sytuację. Będzie ktoś, przez kogo Pan Bóg odpowie, ale trzeba słuchać, trzeba się zasłuchiwać, trzeba spoglądać na swoje życie, trzeba w nie wchodzić, bo wszystko Ciebie, Panie, chwali. Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.

Byłoby nieszczęściem wskazać Panu Bogu, przez co ma do nas przyjść i kurczowo się tego trzymać. Byłoby nieszczęściem dla naszej wiary, gdybyśmy wyznaczali Panu Bogu sytuacje, w których łaskawie zechcemy przejrzeć na oczy. Szczęściem jest, gdy mówimy Mu o tym, co przeżywamy, kiedy zostawiamy Mu czas na odpowiedź. Szczęściem jest to, że podejmujemy dialog z Panem. Można się z Bogiem porozumieć. Można z Panem Bogiem rozmawiać.

Jakże się to stanie? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię (...). Twoja krewna, Elżbieta, poczęła w swej starości syna. Zobacz, przyjrzyj się doświadczeniom, które już są za Tobą. Przyjrzyj się sytuacjom, w których już wszystko miało być zepsute. Przyjrzyj się wreszcie okolicznościom, kiedy wydawało się, że zaraz nastąpi tragedia, że nic się nie uda. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Przyjrzyj się, Maryjo. Krewna Twoja, Elżbieta, poczęła syna. Przyjrzyj się jej rzeczywiście.

Maryja nie tylko robi to podczas dialogu, ale zaraz pobiegnie do Elżbiety. Przypomnijmy, jak komentował ten fragment Ewangelii ksiądz profesor Kudasiewicz: Maryja nie pobiegnie na spotkanie z Bogiem do świątyni, ale pójdzie właśnie do krewnej Elżbiety – do tego sanktuarium, jakim jest człowiek, w którym przebywa Bóg. Jesteście świątynią Ducha Świętego.

Wówczas Maryja odpowiada: Oto ja służebnica Pańska. Służebnica – jestem gotowa do służby. Synu mój – mówi Mądrość Syracha – jeśli chcesz służyć Panu, przygotuj swoje serce na różne doświadczenia. Nie nastawiaj się tylko na jedne, ale przygotuj się na różne doświadczenia. Jeżeli chcesz służyć Panu, przygotuj serce na różne doświadczenia.

Oto ja służebnica Pańska. Nie: Oto ja – Madonna. Nie: Oto ja, gwiazda wybrana, jedyna, najszczęśliwsza. Oto teraz będę chroniona przed wszystkimi przykrościami. Po tym spotkaniu nic złego mnie nie spotka. Po tej długiej chwili konfrontacji mojego serca ze Słowem Bożym już nic złego mnie nie spotka, jestem pewna, że wszystko się ułoży albo że wszystko będzie do niczego... Nie. Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.

Wtedy odszedł od Niej anioł – zauważa ewangelista Łukasz. Rzeczywiście odszedł. Nie pojawia się ani pod krzyżem, ani w sytuacjach mających miejsce później, a przecież splot wydarzeń jest radosny – są takie tajemnice różańca świętego. Są też bolesne, pełne światła i pełne chwały. Życie... Właśnie: radosne, bolesne, pełne światła i chwały. W którym etapie różańca mojego życia jestem? – warto zapytać. Na ile ufam Panu w tym właśnie etapie?

Przyjdą również i tajemnice bolesne. Przyjdą tajemnice światła. Przyjdą! Bo spełniają się Słowa powiedziane od Pana.

Maryja ufa Bogu, dialogując, a przecież pod krzyżem – bez obecności anioła – współcierpi. Tam też wierzy, że spełnią się Słowa powiedziane od Pana. Wierzy bez oszczędzania swojego Serca od bólu. Współcierpi. To też jest miejsce obecności Boga.

Mamy wreszcie drugą sytuację, przedstawioną dzisiaj przez Boże Słowo, a mianowicie moment, w którym Chrystus zostaje wzięty do nieba. Już nie tylko umiera na krzyżu, nie tylko jest pochowany, nie tylko trzeba trzymać martwe Ciało Syna, nie tylko trzeba być na Jego pogrzebie, nie tylko Zmartwychwstał, ale odszedł do nieba. I co wtedy? Jak wygląda postawa Osoby, która wierzy, że spełnią się Słowa powiedziane od Pana? – Trwa na modlitwie. Jednomyślnie trwa na modlitwie razem z tymi, którzy nie zabłysnęli odwagą, kiedy krzyżowano Chrystusa, czyli razem z apostołami. Trwa na modlitwie... Tak ufa, że spełnią się Słowa powiedziane od Pana. Tak ufa.

Dla Boga nie ma nic niemożliwego – z tego rozważania warto zapamiętać chociażby tyle i wziąć sobie to do serca. Nie ma nic niemożliwego. Dla Boga, którego trzeba bardziej słuchać, niż ludzi, nie ma nic niemożliwego. Dlatego warto rozważać Boże Słowo, bo ono się spełni. Dlatego warto odchodzić od myśli, które się w nas plączą, oskarżają nas, lekceważą, odbierają nam oddech, szansę na następny krok, a słuchać Pana, który absolutnie nie przyszedł, aby zatracić, rzucić grom z nieba, zniszczyć. Ojciec nie przysłał swojego Syna na świat po to, by go potępił, ale po to, by go zbawił. To zbawienie w sposób szczególny jest uwalniane w Eucharystii, kiedy wykonujemy święte czynności. Przez sam fakt czynienia tego, co czynimy, moc Ducha Świętego dokonuje cudu. Dla Niego nie ma nic niemożliwego.

Pan Bóg chciałby, żebyśmy skorzystali z tej mocy. Pragnie nas napełnić łaską Świętego Ducha, bo przecież kto jak kto, ale On zna życie znacznie lepiej niż my i wie, że są w nim chwile radosne, bolesne, pełne światła i chwały.

Maryjo, Niebieska Mamo, uwierzyłaś, że spełnią się Słowa powiedziane od Pana i wzrastałaś w tej wierze. Wejrzyj na nas, na nasze serca i nasz etap wiary. Przyjrzyj się w swoim modlitwach naszemu rozwojowi albo naszemu karłowaceniu w wierze.

Pan dał dzień, dał w nim wiele możliwości, skierował do nas swoje Słowo i mówi: Nie bój się! Jest nadzieja. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. W Eucharystii jest jej źródło. Jest szansa. Bóg bierze odpowiedzialność za swoim wyznawców.

Pozdrawiam –

ksiądz Leszek