Homilia na XXV Niedzielę Zwykłą "A" (21.09.2014)

ks. Mariusz Szmajdziński

Optyka złego oka

„Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”. To pytanie stanowi odpowiedź właściciela winnicy na reakcję jednego z jego pracowników, który wystąpił jako reprezentant związku pokrzywdzonych robotników. Poprzez te słowa zostało pokazane, że „złe oko” sprawia, że człowiek nie umie dostrzec dobra w postępowaniu innych. W polu widzenia tak obciążonej źrenicy pozostaje jedynie zło, niesprawiedliwość, krzywda. Dzisiejsze Słowo Boże zachęca nas, abyśmy popatrzyli na… swoje oko. Co my nim dostrzegamy?

 

1. Krzywda czy nie krzywda?

Właściwie wydawałoby się, że reakcja robotnika pracującego najdłużej jest słuszna. Płaca powinna być odpowiednia do pracy. Skoro pracował on znacznie dłużej, niż ci, którzy otrzymali po denarze, staje się wręcz oczywiste, że jego dniówka powinna być większa. Owszem, można byłoby zgodzić się z robotnikiem, który nie wytrzymał i zabrał głos, gdybyśmy znali tylko końcową scenę, a więc to, co wydarzyło się w przy stanowisku wypłat. Całość przypowieści i jej znaczenie jednak na to nie pozwala w żaden sposób. Nie ma żadnej niesprawiedliwości w tym, że wszyscy otrzymali po denarze. Nie potrzeba być detektywem, aby to uchwycić. Denar stanowił zapłatę za dzień pracy najemnika. Umowa ustna zawarta wczesnym rankiem jest odbiciem panujących wówczas stosunków społeczno-ekonomicznych. Ci, którzy szukali pracy, czekali na miejskiej agorze. Z góry wiedzieli, jakie wynagrodzenie otrzymają, jeżeli ktoś ich wynajmie. Sytuacja rozwija się w dalszej części przypowieści. Gospodarz winnicy wychodzi regularnie co trzy godziny, a ponadto jeszcze w ostatniej godzinie, aby nająć nowych robotników. Trudno powiedzieć, z czego wynikały te dodatkowe czterokrotne wyjścia. Czy zatrudnieni wczesnym rankiem jako pierwsi pracowali niezbyt wydajnie? Czy winnica obrodziła gospodarzowi tak obficie, co świadczyłoby o Bożym błogosławieństwie, że przeszło to oczekiwania i obliczenia? Może litość wobec nędzy ludzkiej pobudziła jego serce, aby szukać tych, którzy stoją bezczynnie?

Końcowa scena przypowieści wskazuje przede wszystkim na tę ostatnią możliwość, przy jednoczesnym pozytywnym odniesieniu do pozostałych. Ciągłe szukanie nowych robotników i zatrudnianie ich w winnicy jest wyrazem troski o godność i lepszy byt człowieka. O tym samym świadczy, powiedzielibyśmy pokazowa lekcja, przy stoliku wypłat. Gospodarz pragnie ze swoim mieniem uczynić to, co chce – obdarować tego, kto przyjął zaproszenie (co już było wyrazem dobroci) i pracował w jego winnicy. Wszystkich nagradza za dzień pracy, zarówno tych, którzy pracowali jedną godzinę, jak i tych, z którymi się tak umówił wczesnym rankiem. Cierpliwie tłumaczy to temu, który wystąpił jako pokrzywdzony. Zresztą, czy mógł mu dać więcej za jego całodzienną pracę? Nie. Nie tylko dlatego, że tak był się umówił, ale również z powodu ówcześnie obowiązujących zasad – denar jest dniówką, a zasada akonto nie była jeszcze praktykowana. Dlatego to, co słuszne w tej przypowieści, to nie roszczenia najemników, ale słowa gospodarza: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy”. Nie wydaje się jednak, aby te słowa uzdrowiły złe oko i zadowoliły niezadowolonego pracownika. Emanuje z niego zazdrość i ubolewanie nad rzekomą własną krzywdą, która miałaby wynikać jedynie z tego, że inni doświadczają tego samego dobra, co on.

2. Kod przypowieści

Choć o przypowieści dzisiejszej zostało powiedziane dużo, to jednak jeszcze nie to, co jest w niej najważniejsze. Jest to przypowieść o królestwie niebiańskim. Zostało ono ukazane pod obrazem winnicy. Dla każdego Izraelity budziła ona jednoznaczne skojarzenia. Przede wszystkim było niezwykle cenne miejsce na pustynnym krajobrazie palestyńskim. Nieliczne skrawki względnie żyznej ziemi dostarczały tego, co rozwesela serce człowieka, i stanowiły miejsce wymarzonego odpoczynku. Dlatego były otaczane czułą i troskliwą opieką. Nic dziwnego, że prorocy (np. Ozeasz i Izajasz) winnicę traktowali jako obraz Bożej miłości, wyrażający się w czułości i troskliwości wobec Ludu Wybranego. W przypowieściach Jezusa natomiast jest ona obrazem królestwa Bożego. Wówczas od razu staje się jasne, kto jest jej panem i gospodarzem. To Bóg. A denar? Skoro w przypowieści jest on darem danym każdemu, to może on oznaczać jedynie zbawienie. Gospodarz nie miał nic ponadto do wypłacenia, niż całą dniówkę. Bóg nie „ma” nic ponadto do zaoferowania człowiekowi jak zbawienie – pełne uczestnictwo w swoim życiu.

A czy jest w tej przypowieści mowa o nas? Oczywiście, że tak. Zostaliśmy ukazani pod obrazem powoływanych w różnych godzinach robotników. Czy nie powinien to być dla nas wzruszający obraz – Bóg, który wychodzi nieustannie i szuka nas, tych bezczynnych, bezużytecznych? Przymiotnik argos, którego używa Mateusz w przypowieści, pojawia się w słynnej prawdzie wyrażonej przez Jakuba Apostoła: „Wiara bez uczynków jest bezowocna (argē)” (Jk 2,20). Zaproszenie do winnicy sprawia, że nasze życie zaczyna owocować, staje się użyteczne. Zebrany plon wyrażający się w dobrych uczynkach jest wyrazem naszej wiary. Nic więc dziwnego, Pan winnicy kierowany miłością wciąż wychodzi, aby szukać tych, którzy są jeszcze na zewnątrz. Przecież On miłuje wszystkich bez wyjątku. Tu także objawia się dynamika Bożego „denara”. Bóg za wejście do winnicy i owocną w niej pracę daje zapłatę – zbawienie. Są nim objęci wszyscy, od pierwszych do ostatnich i od ostatnich do pierwszych.

3. Pomiędzy myślami Moimi a myślami waszymi

Tu właśnie rozpoczyna się dramaturgia „złego oka”. Czyżby denar zbawienia miał być dany wszystkim bez wyjątku w jednakowy sposób? Dla nas, którzy jesteśmy przyzwyczajeni do podziałów i wyróżnień, jest to formalnie nie do przyjęcia. Dlatego wszelkie formy zrównania płac wywołują agresję, nawet jeżeli to obejmuje perspektywę wieczności. A przecież patrzenie złym okiem na dobro i miłość jest wyrazem nienawiści. Więcej, złość wobec miłosierdzia okazywanego przez Boga drugiemu człowiekowi jest odrzuceniem Go takim, jakim jest. A jest przecież Miłością. On pragnie uczynić ze swoim to, co chce, a właściwie pragnie – pragnie dać nam siebie.

Tak było od początku. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, po następnie został umieszczony w rajskim ogrodzie, w którym miał pracować i przebyć jako pan całego stworzenia. Trudno wyobrazić sobie większe obdarowanie. Stworzenie nosi w sobie Boże znamiona i ma władzę nad tym, co wyszło z rąk Bożych. To zapewniało bliskość Stwórcy i człowieka. W rajskiej szczęśliwości wyrażało się to w obrazie Adama chodzącego razem z Bogiem. Do czasu jednak. Grzech sprawił, że ludzkie drogi i myśli stały się jednak dalekie od Niego. Człowiek zaczął oddalać się od swojego Stwórcy. Od tego czasu Boże drogi tak górują nad myślami ludzkimi jak niebiosa nad ziemią. Objawia się to w różny sposób, ale nade wszystko w tym, że „złym okiem patrzysz na to, że Ja jestem dobry”.

Dlatego prorok Izajasz stanowczo wzywa nas do szukania Boga. Ma przejawiać się ono w całkowitym nawróceniu i porzuceniu wszelkiego knowania, zwłaszcza wobec dobra, którego udziela Pana. Odnalezienie Go to doświadczenie miłosierdzia i przebaczenia, obejmującego każdego bez wyjątku, nawet bezbożnego i nieprawego. Tę samą myśl wyraża Psalmista, który wprost prześciga samego siebie w wychwalaniu Boga, obdarzając Go kolejnymi tytułami – Pan jest: wielki, łagodny, miłosierny, łaskawy, dobry, sprawiedliwy, a nade wszystko bliski wobec tych, którzy wzywają Go szczerze. W dowodzie wdzięczności Psalmista błogosławi i wychwala Boga każdego dnia za to jest dobry wobec wszystkich.

4. Słowo do nas i o nas (aplikacja)

Bóg nie jest sprawiedliwy, a „złe oko” spogląda na Pana za to, że jest On dobry. Taka myśl może zrodzić się, gdy ze smutkiem zauważamy, że nieszczęścia zbyt często spotykają dobrych, a tym złym wiedzie się dobrze. Tym bardziej boleśnie się to odczuwa, gdy nam się dzieje krzywda. Jest to bardzo dalekie od drogi i myśli Pana. Jezus burzy te błędne schematy myślowe i ukazuje, że dobroć Boga nieskończenie przekracza wszelkie ludzkie ograniczenia przejawiające się w zbyt ciasno pojmowanej sprawiedliwości widzianej „złym okiem”. On nie ma względu na osoby i wciąż wychodzi szukać tych, którzy podejmą Jego wezwanie. Prośmy, aby nasze drogi i myśli zawsze były zwrócone w stronę Stwórcy i Zbawcy. Każdy z nas przecież dzień po dniu doświadcza bliskości, łagodności, łaskawości, a nade wszystko miłosierdzia wielkiego Boga, który jest naszym dobrym i nieskorym do gniewu Ojcem.