Homilia na Uroczystość Bożego Ciała „A” (24.06.2011)

Ks. Wacław Borek

„Dwa zastawione stoły w czasie jednej uczty”

Wobec głodu na świecie i coraz bardziej dramatycznego wołania milionów ludzi o: pokarm, dom i ubranie On, który nakarmi rzesze przez cud rozmnożenia chleba, który sam siebie nazwał chlebem z nieba i który oprze Sąd Ostateczny również na karmieniu głodnych, mówi nam, że Bóg jest większy od naszego głodu, i że Jego Słowo jest naszym pierwszym i podstawowym pokarmem. Stąd w czasie każdej Mszy św. czerpiemy ze stołu Bożego Słowa i ze stołu eucharystycznego.

 

1. Stół Bożego Słowa

Pierwsze czytanie streszczając czterdzieści lat wędrowania narodu wybranego po pustyni ostrzega nas przed łatwym zapominaniem o Bożych darach, które otrzymujemy. Szumna, z wielką pompą przeżywana I Komunia św. staje się dla młodego człowieka tylko mglistym wspomnieniem, że w czasie zabawy – po świątecznym obiedzie – na nowo otrzymanym rowerze, zniszczył komunijne ubranko. Gdzieś zniknęła radość z pierwszego przyjścia Jezusa do serca i pełnego uczestnictwa w Eucharystii. Izraelici też popadli monotonię i to w czasie próby wierności, jakiej zostali poddani przez Boga na pustyni. Bóg sprawdzał ich serca, ale oni tego nie rozumieli. Pomimo tak długiej wędrówki w niesprzyjających warunkach niczego im przecież nie brakowało. Szybko się przyzwyczaili do manny i byli przekonani, że ona im się należy. Aż Bóg musiał ich przekonać, że nie samym chlebem żyje człowiek. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana. (Pwt 8,3)

W jaki więc sposób możemy karmić się Słowem? Jeśli ziarno najpierw jest nasieniem, potem kłosem, wreszcie chlebem, tak też Słowo, jest jak złożone w nas ziarno, które musi najpierw wykiełkować. Jest jak kawałek chleba, który powinien być spożyty, strawiony, przemieniony w Życie naszego życia. Słowo Boga, Słowo wypowiedziane przez Ojca i wcielone w Jezusa, jest Jego obecnością wśród nas. Ile razy je przyjmujemy i staramy się wprowadzić w życie, to tak jakbyśmy karmili się Jezusem. Jeśli chleb nas żywi i pomaga rosnąć, to również Słowo karmi nas i sprawia, że wzrasta w nas Chrystus, nasza prawdziwa osobowość. Skoro Jezus przyszedł na ziemię i uczynił się naszym pokarmem, już nie może nam wystarczyć tylko naturalny pokarm jakim jest chleb. Potrzebny jest nam pokarm nadprzyrodzony, którym jest Słowo, byśmy wzrastali jako dzieci Boże.

2. Stół eucharystyczny

Rzeczą znamienną jest to, że ludzie łatwo idą za fałszywym przywódcą, który nie tylko daje, ale wystarczy, że obiecuje chleb. Czy tak się dzieje w przypadku Jezusa, który dziś mówi: Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata (J, 6,51).

Po rozmnożeniu chleba – jak opowiada św. Jan w Ewangelii – Jezus w swoim wielkim kazaniu w Kafarnaum mówi między innymi: Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy. Dla słuchaczy oczywiste jest odniesienie tych słów do manny, jak też do oczekiwania na drugą mannę, która zstąpi z nieba w czasach mesjańskich. Zaraz potem w tym samym przemówieniu, do tłumu, który jeszcze nie rozumie, Jezus przedstawia samego siebie jako prawdziwy chleb, który zstąpił z nieba i który trzeba przyjąć przez wiarę: Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Jezus w tym zdaniu wskazuje najważniejszy motyw swojego życia na ziemi. Być chlebem, aby być spożywanym. Być chlebem, aby przekazywać nam swoje życie, byśmy przemienili się w Niego. Jak dotąd duchowe znaczenie tego słowa jest jasne, dzięki odniesieniom do Starego Testamentu. Lecz mowa staje się tajemnicza i drastyczna, kiedy Jezus dalej mówi o sobie: Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata i jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Jest to zapowiedź Eucharystii, wywołująca zgorszenie i odejście wielu uczniów. Lecz jest to największy dar, jaki Jezus pragnie dać ludzkości: swoją obecność w sakramencie Eucharystii, która syci duszę i ciało, daje pełnię radości dzięki zjednoczeniu z Jezusem. Dla nakarmionych tym chlebem żaden inny głód nie może już istnieć. Każde nasze pragnienie miłości i prawdy zaspakaja Ten, który jest sama Miłością, samą Prawdą.

3. Świadectwo duchowo nakarmionych

A zatem ten chleb żywi nas Nim już teraz, lecz jest nam dany, byśmy mogli teraz my z kolei nasycić głód duchowy i materialny otaczającej nas ludzkości. Świat otrzymuje przesłanie Chrystusa nie tyle przez Eucharystię, co przez życie chrześcijan, żywiących się nią i Słowem. Głoszą oni Ewangelię swoim życiem i głosem, a przez to Chrystus staje się obecny pośród ludzi. Życie wspólnoty chrześcijańskiej, dzięki Eucharystii, staje się życiem Jezusa, a więc życiem zdolnym dawać innym miłość, życie Boga.

Przez tę przenośnię o chlebie Jezus uczy nas także sposobu bardziej prawdziwego życia, bardziej ewangelicznego kochania naszych bliźnich. Świetnie rozumiał to św. Paweł, kiedy pisał Koryntianom słowa, jakie usłyszeliśmy w II czytaniu: Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. (1Kor 10,16-17). Co rzeczywiście oznacza kochać? Kochać oznacza „stawać się jedno” ze wszystkimi, stawać się jedno we wszystkim, czego pragną nasi bliźni, w rzeczach najmniejszych. Może dla nas one mało znaczą, lecz są ważne dla nich. A Jezus w zdumiewający sposób dał przykład tej miłości, stając się chlebem dla nas. Stał się chlebem, aby wejść we wszystkich, by stać się zdatnym do spożycia, by stać się jedno ze wszystkimi, by służyć, by kochać wszystkich. Stawajmy się więc także my jedno z innymi tak bardzo, by „dać się spożyć”. To jest miłość, stać się jedno tak, aby inni czuli się nakarmieni naszą miłością.