Homilia na II Niedzielę Adwentu "B" (06.12.2008)

Dobra Nowina – Pan nadchodzi

Na pustyni przygotujcie drogę Panu! (Iz 40,3)

Dobra wiadomość jest zawsze w cenie. Czy pamiętacie jak rok temu otrzymaliśmy przywilej organizowania w Polsce Euro 2012? Widzieliśmy wtedy przed naszymi oczyma nowe stadiony i autostrady, modernizację i wielką reklamę dla naszego kraju. To była jedna z lepszych wiadomości w tej dekadzie. Teraz wraz z całym światem przeżywamy globalny kryzys ekonomiczny. Borykając się z jego skutkami, jak na zbawienie czekamy na każdy sygnał ekspertów mówiący, że nas to ominie, nas kryzys nie dotknie tak dramatycznie. To byłaby świetna wiadomość. Istnieją też dobre wiadomości na mniejszą skalę, o których nie mówi się w informacjach. Dla jednych to informacja o zdanym egzaminie, dla innych o podwyżce w pracy, koś jeszcze czeka na operację lub na powrót ukochanej osoby. Nasze osobiste, tak bardzo wyczekiwane dobre wiadomości. Czy jest wśród nich miejsce na informację, którą podaje dzisiejsze Słowo Boże? Ogłasza ono wszem i wobec prawdziwie Dobrą Nowinę – nasz Pan nadchodzi!

1. Koniec samotnej walki

Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik?, pytał retorycznie Hiob swoich przyjaciół (7,1). Rodzimy się, aby stawiać czoła światu, walczyć z jego bezwzględnymi prawami, walczyć o miejsce dla siebie, walczyć także ze swoją słabością, problemami i cierpieniem. Pan spogląda z góry na naszą walkę. Do czasu. Przecież każde bojowanie ma swój kres. Początek księgi Deutero-Izajasza (proroka kontynuującego dzieło Izajasza 1-39) zapowiadanie właśnie takie zawieszenie broni. Pocieszcie, pocieszcie mój lud, woła sam Bóg przez usta proroka (40,1). Przemawiajacie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego, że czas jego służby się skończył (40,2). Służba, o której mówi Pan, to służba wojskowa, bojowanie (hebr. sabah). Prorok ma na pewno na myśli walkę opisywaną w Iz 1-39, w wyniku której Izrael zredukowany został do niewolnika imperium babilońskiego. Być może myśli także o cierpieniach czasu niewoli, porównywanych do żołnierskiego trudu. Nadchodzi ich kres, jednak nie jest to kres automatyczny, wynikający z odmian losów i zwrotów historii. Ten kres ma imię i tożsamość, to Pan, Bóg Izraela.

Przygotujcie dla Pana drogę na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec (40,3). Gdybyśmy mieli przełożyć to zdanie na bardziej współczesne terminy i obrazy otrzymalibyśmy coś w rodzaju planu budowy dróg w naszym kraju: przygotujcie drogę, zbudujcie autostradę naszemu Bogu (hebr. mesillah przetłumaczona po staropolsku gościniec to szeroka wykładana kamieniem droga). Dalej plany robią się jeszcze bardziej fantastyczne. Pustynia przekształca się w gigantyczny plac budowy, na którym doliny mają zostać zasypane, natomiast wszelka góra i pagórek zniwelowane. Wówczas dopiero ukaże się Pan i wypatrujący jego przybycia będą mogli ogłosić: Oto wasz Bóg! Oto Pan Bóg przychodzi z mocą (40,9-10). Przypomina pasterza gromadzącego owce swym ramieniem i prowadzącego je łagodnie (40,11). 

Podobnie jak Izraelowi zmęczonemu samotną walką i cierpieniem ukazuje się wreszcie Pan, tak i nam, zmęczonym często samotnym biegiem, czas Adwentu składa obietnicę. Wszelka walka i bieg mają swój finał, nie przypadkowy, lecz zamierzony przez Pana. Nasz Bóg jest zdeterminowany, żeby wyzwolić nas z naszych lęków, nieszczęść, niewiary, utraty sensu, braku miłości. Jest nieustannie w drodze, przemierza pustynie ludzkiego życia, by nas znaleźć. Czy jednak my jesteśmy równie zdeterminowani, aby go spotkać? Czy odpowiemy na wezwanie: przygotujcie drogę? Jeśli zechcemy obniżyć góry naszej pychy, opuścić pagórki, na których oddajemy cześć naszym bożkom (praca, nauka, pieniądze etc.), wypełnić jego łaską doliny naszych braków (sakrament pokuty), znajdziemy Go, a w nim nasz odpoczynek. Pan przychodzi jako pasterz upomnieć się o nas, swoje owce, które zbyt długo już chodził własnymi drogami, cierpiały, walczyły i pracowały w samotności.  

2. Wiadomość z nieba – Jezus

Początek Dobrej Nowiny o Jezusie. Tak dosłownie tłumaczy się zdanie otwierające dzieło św. Marka (1,1). Ewangelia (gr. euangelion), opowieść o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, w języku greckim znaczy właśnie Dobra Nowina. Tym samym słowem określano wiadomość o zwycięstwie odniesionym w wojnie, narodzinach syna, ślubie, czy wstąpieniu na tron nowego władcy. Inskrypcja z roku 6 przed Chrystusem odnosząca się do urodzin Augusta mówi: „Narodziny boga stały się dla świata początkiem dobrych wieści (gr. euangelion), które wyszły z jego powodu”. Początek Dobrej Nowiny o Jezusie. Jezus jest najlepszą Wiadomością, jaką niebo może przesłać nam, ziemi. To Dobra Nowina, telegram zapewniający o bezgranicznej miłości Boga do nas, obiecujący wybawienie i pomoc.  

Bardzo wymownym jest fakt, że Ewangelia Marka rozpoczyna się od usłyszanego już w pierwszym czytaniu cytatu z Księgi Izajasza: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki! (Mk 1,2). Tak, jakby po zapowiedzi z czasu wygnania w Babilonie historia wstrzymała swój bieg i ruszyła dopiero wraz przyjściem Jezusa. To On jest tym, który wyprowadzi Izraela a wraz z nim całą ludzkość z niewoli gorszej niż utrata niepodległości, z niewoli grzechu.

Jan Chrzciciel to herold nadchodzącego Mesjasza. Określa się go mianem posłańca, angelos, którym w Starym Testamencie opisuje się anioła poprzedzającego pochód Boga (Wj 23,20). Jego portret przypomina portret Eliasza. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder (Mk 1,6; cf. Mal 3,12 Krl 1,8). Głosił, że ten, po którym po nim idzie jest mocniejszy od największego z proroków. Ma on chrzcić Duchem Świętym, co znaczy, że to w Nim właśnie spełnią się zapowiedzi czasów mesjańskich (cf. Iz 32,15; 44,3; Ez 11,19; 36,26-27; 37,14; Joel 3,1-2). Jezus samym swoim przyjściem sprowadza na ziemię wszystkie obietnice nieba. Adwent ogłasza prawdę, która tak często umyka naszym odrętwiałym sercom. Obecność Jezusa w moim zyciu jest moim największym skarbem, Dobrą Nowiną, z którą budzę się każdego dnia. Staje przy mnie Pan, który chce dzielić ze mną moje życie, każdą jego chwilę. Razem świętować będziemy zwycięstwa, nadawać sens porażkom, znosić cierpienia. Jezus – najlepsza Wiadomość dla mnie.         

3. Kiedy Pan wydaje się zwlekać 

Co zrobić jednak, kiedy Pan wydaje się opóźniać swoje przybycie? Drugi List Piotra porusza tę kwestię, ponieważ pomiędzy chrześcijanami są tacy, którzy zwątpili już w przyjście Jezusa i oddają się bez zahamowań ziemskiemu życiu. Inni zastanawiają się, dlaczego Pan przekłada wciąż w nieokreśloną przyszłość czas swojego przyjścia. Czy nie może się wkraść myśl, że pozostawia nas samym sobie, wbrew swym wcześniejszym obietnicom?  Jak przetrwać czas oczekiwania, kiedy nasz Bóg, na którego tak bardzo liczymy nie nadchodzi? Piotr daje trzy wskazówki:  

1. Po pierwsze: Jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień (2 P 3,8; cf. Ps 90,4). Pan sam wybiera czas działania i jest to czas najlepszy.

 

2. Po drugie: Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Chce bowiem wszystkich doprowadzić do nawrócenia (2 P 3,9; cf. Hab 2:3). Dodatkowy czas, jaki otrzymujemy, ma nam pomóc w nawróceniu. Bóg daje nam szansę, abyśmy odkryli, kim naprawdę jest dla nas i jak bardzo go potrzebujemy. Czekanie ma nam uświadomić jak mało możemy sami z siebie i jak bardzo potrzeba oddania się w jego ręce.

 

3. Po trzecie: Jak złodziej przyjdzie dzień Pański (2 P 3,10; cf. Mat 24:43; Łk 12:39; Ap 3:3; 16:15). Przyjście Pana zawsze zaskakuje. Podobnie jak złodziej ograbia dom z kosztowności także Bóg każe przyjrzeć się temu, co jest dla mnie najcenniejsze, w czym pokładam swoją ufność, skąd czerpię radość i siłę do życia. Jeśli to nauka, to złamie mnie niezdany egzamin. Jeśli to kariera i praca to tragedią będzie brak uznania. Jeśli żyję tylko dla tego świata, to warto pamiętać, że pewnego dnia niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione i poddane Bożemu sądowi (2 P 3,10).

 

Oczekiwanie, to chyba jedna z najtrudniejszych aktywności w życiu chrześcijanina. Oczekiwanie nigdy nie jest pasywne. To szkoła modlitwy i zaufania, szkoła nawrócenia, w której nasze plany oddajemy Jezusowi. Pan nadchodzi i chce znaleźć nas gotowymi na swe przyjście.  

 

Zakończenie

 

Pan nadchodzi. To Dobra Nowina, którą szepcze nam do serca Adwent. Być może oczekujemy czegoś bardziej konkretnego, życiowego. Np. informacji o tym, że akcje wreszcie idą w górę, że przyszłość będzie pewniejsza, że w mojej rodzinie sprawy wreszcie się układają. Nasze osobiste dobre nowiny – są ważne, konieczne dla życia. Co jednak znaczą bez Ewangelii Jezusa, Dobrej Nowiny o tym, który podtrzymuje moje życie swoją Miłością, dodaje mi sił i czyni twórczym? Wszystkie małe nowinki rozpadną się, kiedy tylko uderzy w nie przeciwny wiatr. Pan nadchodzi, aby wziąć moje życie w swoje ręce. Nie chce, aby moje życie było samotnym bojowaniem, pogonią za szczęśliwymi chwilami. Chce, aby było silne, pełne sensu i miłości. Czy zechcę przygotować w moim sercu miejsce dla jego Dobrej Nowiny?

 

                                                                                                                         Ks. Marcin Kowalski