Homilia na IV Niedzielę Adwentu "A" (22.12.2019)

ks. Tomasz Bąk

„Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały”


Dzisiejsza ostatnia niedziela Adwentu może być nazwana niedzielą Maryi i Józefa. Do tej pory adwentowym przewodnikiem, o którym była mowa w liturgii Słowa był Jan Chrzciciel. On nas przygotowywał do oczekiwania na powtórne przyjście Jezusa i przyjęcie Go jako Bożego Baranka - Mesjasza i Zbawiciela o miłosiernym obliczu. Ostatnia niedziela adwentu to czas, kiedy już bezpośrednio przygotowujemy się do Świąt Bożego Narodzenia. I w tym czasie św. Jan Chrzciciel „ustępuje” niejako miejsca Matce Najświętszej i Jej Oblubieńcowi. To razem z Maryją i Józefem wpisujemy się w ten klimat oczekiwania, który od wieków dominował w historii Izraela. Ten klimat umacniany był wypowiedziami kolejnych proroków, którzy tak jak Izajasz w dzisiejszym pierwszym czytaniu, zapowiadali przyjście Mesjasza.
Te odwieczne oczekiwania kumulują się w życiu jednej Kobiety – Maryi, która chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu (Łk 2,51). Ewangelia, zwłaszcza ta, zredagowana przez św. Łukasza, przedstawia Maryję jako oczekującą Matkę, która w swym sercu przeczuwa, że Jej Dziecko będzie jedyne i niepowtarzalne. Staje się tym samym Modelem życia wewnętrznego, otwartego na działanie Trójcy Świętej.

Perykopa z Ewangelii według św. Mateusza, którą przed chwilą wysłuchaliśmy, próbuje udzielić odpowiedzi na pytanie: Kim jest Ten, którego Maryja oczekiwała? Kim jest Ten, którego przy obecności Józefa ofiarowała światu w betlejemskiej grocie? Kim jest Ten, którego oczekujemy podczas Świąt Bożego Narodzenia… Ten, który przyszedł dwa tysiące lat temu i który przyjdzie ponownie na końcu czasów? Narracja Ewangelii według św. Mateusza nie podaje tylko kroniki wydarzeń, ale stara się podkreślić niektóre aspekty tożsamości Jezusa. Na jakie elementy zwraca uwagę Ewangelista? Można je sprowadzić do trzech nadrzędnych punktów:
- Jezus jest Potomkiem Dawida. Perykopa dzisiejsza poprzedzona jest długą genealogią, przedstawiającą kolejne ogniwa długiej historii zbawienia, prowadzącej od Abrahama poprzez króla Dawida. Jezus jest ostatnim ogniwem tej genealogii. Do niego zmierzają wszystkie pokolenia. Dzięki postaci Józefa – Męża Maryi – od strony prawnej Jezus wpisuje się w linię potomków Dawida. Bóg zatem jest wierny swoim obietnicom i realizuje zapowiedzi, głoszone przez kolejnych proroków.
- Jezus jest Synem Bożym. Obietnice Boga realizują się w niezwykły sposób. Z jednej strony bowiem Jezus jest Kimś oczekiwanym. Z drugiej jednak Jego przyjście dokonuje się w absolutnie nowy i niewyobrażalny wcześniej sposób: z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20). Jezus nie jest więc owocem czysto ludzkiej genealogii. Nie jest „produktem” historii. Jest Niepojętym Darem Boga. Nie ma ziemskiego ojca. Poczęty za sprawą Ducha Świętego i zrodzony z Dziewicy jest prawdziwym Synem Bożym.
- Jezus jest Bogiem, który zbawia. Mąż Maryi, Józef, otrzymuje we śnie polecenie: nadasz [Mu] imię Jezus. To imię nie jest przypadkowe. Zostaje objawione przez anioła i znaczy tyle, co: „Bóg zbawia”, a dokładniej: „Jahwe zbawia”. Bóg objawił swoje imię Mojżeszowi na pustyni, kiedy ukazał mu się pod postacią ognistego krzewu. Objawił wtedy swoje święte imię: Jahwe, podkreślające, iż istotą Boga jest Jego istnienie. Nie jest to jednak istnienie samo w sobie, lecz istnienie relacyjne: istotą Boga jest to, że „istnieje dla”. W dziejach Narodu Wybranego imię Boga oznaczało konkretną interwencję, polegającą na wybawieniu Izraela z niewoli egipskiej.

Teraz to imię zostaje nadane Jezusowi, który również będzie „istniał dla”, co Ewangelista wyjaśnia w słowach: zbawi swój lud od jego grzechów (Mt 1,21). Imię Jezusa, oznaczające zbawczą obecność Jahwe, to wyprowadzanie człowieka z jego niewoli. Nie jest to niewola egipska, ale zniewolenie grzechu, czyli niewola tego wszystkiego, co od Boga oddala. Jezus w swoim „istnieniu dla” ma pokonać to wszystko, co oddala człowieka od Boga. On otworzy nową drogę do spotkania z Bogiem. Imię Jezusa to nowe życie dla człowieka. Nie przez przypadek Ewangelista przytacza tu słowa proroka Izajasza: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami (Mt 1,23). Jezus to Emmanuel, który zbawia, otwierając nam drogę do nowego życia z Bogiem.

Ewangelia dzisiejsza próbuje zatem odpowiedzieć na pytanie: kim jest Jezus? Mateusz odpowiada, że Jezus to potomek Dawida, to Syn Boży, zrodzony z dziewiczej Matki, to Emmanuel, czyli zbawiający Bóg, który jest z nami. Celem Ewangelisty nie jest jednak jedynie informowanie o tożsamości Jezusa. Św. Mateusz chce również udzielić odpowiedzi jak człowiek powinien na cud Bożego Narodzenia odpowiedzieć. Czyni to, wskazując na konkretne przykłady. Tak, jak w Ewangelii według św. Łukasza podkreślona zostaje rola Maryi, tak Mateusz koncentruje się na postaci św. Józefa. To człowiek sprawiedliwy (Mt 1,19). Szanuje Boże Prawo, ale i Boże Plany. Kiedy Anioł objawia mu, że powinien wziąć do siebie Maryję (Mt 1,20), Józef nie dyskutuje. Godzi się na ten Boży plan bezwarunkowo. Wielu komentatorów zauważa, że dzisiejsza perykopa to analogia do sceny Zwiastowania. Józef, podobnie jak Maryja, odpowiada Bogu: „tak”. Słowa Elżbiety do Matki Najświętszej: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła (Łk 1,45) możemy bez wahania zaaplikować również do św. Józefa. Maryja i Józef są błogosławieni dzięki swojej wierze i bezwarunkowej akceptacji Bożych planów. Bóg takich ludzi potrzebuje. Są Jego radością.

Ewangelia dzisiejsza ma nie tylko wzbudzić w nas zachwyt. Maryję i Józefa nie tylko mamy obserwować, ale przede wszystkim naśladować. Każdy z nas obdarzony jest przez Boga tym samym powołaniem do bezwarunkowego przyjmowania Jezusa w naszym życiu. Jak przygotowuję się zatem do Świąt Bożego Narodzenia? Czy rzeczywiście oczekuję w tym czasie spotkania z moim Bogiem? Czego oczekuje ode mnie Bóg?