"Dzielmy się Dobrym Słowem" - ze ŚŚ Andrzeja i Bendykta (13. 07. 2006)

 Czułość Bożego serca

Oz 11,1.3-4.8c-9; Ps 80; Mt 10,7-15

Otrzymujemy od Pana zdrowy pokarm, otrzymujemy od Pana wsparcie i światło, które pozwala widzieć świat jako miejsce spotkania Boga i człowieka.

Dziś Pan jest szczególnie poruszony, moglibyśmy powiedzieć, że wzięło Go na taką szczególną czułość, bo odzywa się z najgłębszych, wzdrygających się i rozpalających się wnętrzności, z najgłębszych poruszeń, najgłębszych pokładów swojego Serca. Przyznaje się i odwołuje do Izraela, mówiąc: miłowałem go, kochałem, fascynowałem się Izraelem, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Ja uczyłem chodzić Efraima, ja mu wskazywałem drogę, po której ma chodzić, i jego kroki prostowałem, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Każdy moment życia, każdy moment mojego oddziaływania na Izrael, to moment troski, nawet kiedy on nie rozumiał tego. Wspominaliśmy wczoraj, że historia Izraela to nie są fakty zapisane w jakimś olbrzymim tomisku historycznym, tylko są to rzeczy dziejące się również i teraz – to jest nasza historia. Jeżeli zechcemy to rozważać, odkryjemy tam swoje miejsce.

Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. W sposób szczególny oddziaływałem na ich serce tym, co lubią najbardziej, co ich najbardziej porusza… Ludzkimi więzami, a to są więzy miłości! Rozpracowałem ich serca. Wiem, że to ich rusza i z tym do niech podszedłem. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. Jak reagujemy na niemowlaki? Jak reagujemy na małe dzieci? Jak fascynują nas mali ludzie, dzieciaki? Pan w ten sposób myśli, o każdego się troszczy i tęskni za każdym człowiekiem, bo każdy wyszedł z najgłębszych poruszeń Jego Serca. Myśli o każdym – i o tym, który to wie, rozumie, i o tym, który kompletnie już nie chce o niczym słyszeć, który robi wszystko, żeby za nim nie tęsknić, żeby się nim nie fascynować, żeby się w nim nie kochać.

Do wszystkich Pan podchodzi i mówi: Moje serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Rusza mnie to, że nie chcą tego przyjąć, że nie chcą patrzeć na świat z punktu widzenia miłości. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu. Nie chce! To nie jest tak, jak często sądzimy, że kary spadają dlatego, że Bóg sobie siedzi i karze. Nie chce! Pan jednoznacznie się deklaruje: Nie chcę! Już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem. Ja nie jestem kimś, kto kieruje się zasadą: oko za oko, ząb za ząb, kimś zadziornym, kimś pamiętliwym, kimś, kto będzie wypominał do końca świata, że ktoś Go nie posłuchał. Nie chcę! Bo pośrodku ciebie jestem Ja, Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać. Człowiek sam może się zatracić, odrzucając Miłość i traktując ten tekst jako opowiastkę, którą można sobie rozważyć i odłożyć na bok, której można sobie posłuchać albo w ogóle do niej nie sięgnąć, albo potraktować ją jako kolejne gadanie o miłości w Biblii.

Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie. Panie, usłysz, jak wołamy do Ciebie wraz z całym Izraelem, z Kościołem. Usłysz, Pasterzu Izraela. Ty jesteś Tym, który prowadzi nas, przytula do policzka, jak małe dziecko, który nie może doczekać się tego przytulenia, który nie może się doczekać, aby dalej pociągać tym, co najbardziej rusza ludzkie serca – miłością. Oczekujesz, że człowiek odkrywszy miłość, tą miłością będzie żył w konkretach. Też będzie przytulał do policzka, będzie uczył chodzić tych, którzy nie potrafią iść drogami Pana, i który sam będzie czerpał z miłości wylewającej się obficie w Świętym Duchu, od Ojca przez Syna. Ona teraz też się wylewa w sposób tajemniczy, bo związany z działaniem Świętego Ducha.

Zbudź swą potęgę i przyjdź nam z pomocą. Powróć, Boże do nas, wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl. I chroń to, co zasadziła Twoja prawica. Nas zasadziłeś w tej ziemi, tu rośniemy, umocniłeś tę latorośl, dla siebie. Jeżeli odkrywamy, że jesteśmy dla Niego, jeżeli odkrywamy, że to, co się dzieje, naprawdę nie wymknęło Mu się spod kontroli, jeżeli nas rusza coś, co nas przerasta, to co się musi dziać w Jego Sercu?

Dlaczego nie działa? Dlaczego nie odpowiada? Wiara mówi: milcz, pokornie czekając, i rób to, co do ciebie należy, aby odkryć działanie Jego mądrej miłości. Bo wiemy, że mądra miłość nie tylko przytula, ale i daje klapsa. Bliskie jest działanie tej miłości. Jezus przynagla swych apostołów, aby szli i o tym ludziom mówili.

Dzisiaj do nas Kościół też mówi: Bliskie jest działanie królestwa niebieskiego, a nawet dodaje: Bliskie już jest działanie królestwa niebieskiego. Już się dzieje, bo się już dzień zaczął. Bo się już w nas tyle rzeczy wyprawia, ledwo się przebudzimy. Już jest bliskie działanie. I w tym, co się w nas wyprawia, trzeba szukać tego, co odkrywa nam miłość Boga, odkrywa Jego mądrość, Jego plan zbawienia.

Apostołowie, wyposażeni w całą potrzebną moc, idą, aby uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych, oczyszczać trędowatych, wypędzać złe duchy. Idą. Darmo otrzymali, darmo mają dawać. Darmowo... Nie otrzymałem, bo mi się należy i mam na tym zbić kabzę, majątek – Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Nie uzależniajcie się nawet od posiłku. Nie uzależniajcie się od niczego, bo wszystko otrzymacie, jeśli będziecie spełniać wolę Bożą. Wszystko jest nam dane. We wszystko jesteśmy uzbrojeni, jeżeli szukamy miłości Boga w świecie i w tym, co się dzieje. Pan Bóg wyposaża nas we wszystko. To my odwracamy się i szukamy tego, co na przykład podziwiamy u innych, i przez zazdrość niszczmy to, co otrzymaliśmy. To my biegamy za obcymi bogami, zamiast skupić się na tym, co Pan nam daje w tej chwili właśnie. To my stąd uciekamy, zamiast na przykład pracować albo odpocząć. Głosiciel Słowa Pana jest we wszystko wyposażony – ten, który królestwo Boże, bliskie działanie królestwa Bożego, nazywa po imieniu, rozpoznaje w sobie.

Konkrety, które Jezus daje, nie omijają takich spraw, jak powitanie, pozdrowienie. Trzeba zacząć dzień od dobrego słowa, pozdrowić kogoś dobrym słowem. Jeżeli dom na to zasługuje, jeżeli człowiek na to zasługuje, pokój zawarty w pozdrowieniu zstąpi. Jeżeli nie zasługuje – powróci. Będą też sytuacje, że ludzie nie zechcą słuchać Słów Pana, bo zdobywanie ludzi dla Pana to nie same sukcesy, to kpina i ironia.

Chwała Panu za tych braci i siostry, którzy mimo wielkich trudności związanych z rozważaniem Dobrego Słowa w swoim domu – idą dalej. Naprawdę bliższy jest Pan, niż możesz to sobie wyobrazić, droga siostro i drogi bracie. Twoją wierność nagrodzi. Blisko jest twój Odkupiciel, twój Wybawca żyje. Trwaj przy Nim, nawet gdy cię nie chcą słuchać. Nawet gdy twoje serce nie chce słuchać Słów Pana i ucieka przed ich rozważaniem – trwaj przy Nim! Czytaj to Słowo! Tam, gdzie odrzucają Słowo Pana, tam, gdzie odkładają je sobie na później, tam, gdzie nie chcą odkryć miłości Boga, który przytula i który daje klapsa, tam ziemia staje się gorszą niż sodomska i gomorska.

Odkąd uwierzyliśmy w Pana, odkąd zachwycił nas zrodzeniem w swoim Świętym Duchu, odtąd jesteśmy bardziej zobowiązani, by za Nim kroczyć i bardziej winniśmy być czujni, bo przeciwnik Jego nie śpi i kombinuje różnymi sposobami, żeby zdewastować i ośmieszyć w nas działanie Ducha Pana. Ale Pan jest większy. Nie zwalnia nas to z niczego, a bardziej zobowiązuje, by dać się przytulić, by dać się ogarnąć działaniu Jego Miłości.

Chwała Ci, Panie, za to, że zebrało Cię na tak ogromne poruszenie Serca. Daj nam siłę, aby i nas zebrało na czerpanie z tej miłości po to, by nasze ożywione serce spotykało inne serce – spotykało serca naszych sióstr i braci. Przez drobne gesty pozwalało odkryć Twą obecność w świecie.

Pozdrawiam w Mocy Miłości Pana – ksiądz Leszek.