"Dzielmy się Dobrym Słowem" - ze Śś Aniołów (2.10.2006)

Święta ochrona

 Wj 23,20-23; Ps 91; Mt 18,1-5.10

Miłość Pana zaskakuje. Dysponuje niezliczoną liczbą pomysłów, całą gamą możliwości, przez które Pan pragnie napełniać ludzkie serce swoją łaską. Dziś Kościół wspomina w liturgii tajemnicę świętych aniołów stróżów. Każdy człowiek jest dla Pana na tyle ważny, że nie może być sam. Nie jest pozostawiony sam sobie. Pan w swojej pomysłowości przychodzi ze wsparciem również i przez „świętą ochronę”, jaką każdy z Jego wyznawców otrzymał. Aniołowie nas strzegą, doglądają i w imię Pana prowadzą do Niego samego.

Prawda ta, którą Kościół wyznaje i podaje wiernym w liturgii, ma swoją głęboką tożsamość i korzenie biblijne. Słyszymy w czytaniu z Księgi Wyjścia z dzisiejszej Liturgii Słowa, jak sam Pan mówi jednoznacznie: Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim. Jeśli będziesz wiernie słuchał jego głosu i wykonywał to wszystko, co ci polecam, będę nieprzyjacielem twoich nieprzyjaciół i będę odnosił się wrogo do odnoszących się tak do ciebie.

Pan zapewnia, że droga, którą wyznacza do Siebie, do miejsca, w którym w pełni człowiek będzie cieszył się działaniem Jego zbawiającej łaski, naznaczona jest „świętą ochroną”, naznaczona jest pomocą, która swe źródło ma właśnie w Nim.

Nie ma sytuacji i zdarzeń, w których pozostawieni bylibyśmy sami sobie. Przypomniał nam o tym papież Benedykt XVI w czasie swojej pielgrzymki do Bawarii. Hasłem przewodnim tych dni były przecież słowa zaczerpnięte z jego inauguracyjnego przemówienia na początku pontyfikatu: Nie jest sam człowiek wierzący, wyznawca Pana nie jest sam!

Rzeczywiście – nie jako bajka czy jakieś tanie pocieszenie dociera także i do nas prawda o świętych aniołach stróżach.

Kto się oddaje w opiekę Najwyższemu, kto chce do Niego dotrzeć i w Nim widzieć sens swojego życia, mieszka w cieniu Wszechmocnego, mówi do Pana: «Tyś moją ucieczką i twierdzą, Boże mój, któremu ufam». Kto rzeczywiście podąża w stronę obietnic spełniających się w Panu, ten śmiało rzec może: mam za obrońcę Boga. Wierność Jego jest puklerzem i tarczą. Nie ma szans na to, żeby poddać się strachowi nocnemu. Nie zagrozi nam strzała za dnia lecąca, ani zaraza, co skrada się w mroku, ani mór niszczący w południe – mówi psalmista. Nie ma szans na to, żeby wyznawca Pana pozostawiony został sam sobie. Nawet kiedy przychodzą takie sytuacje – a przecież kto ich nie doświadcza – kiedy w świadomości chcą zwyciężyć całkowicie pozbawione sensu myśli o tym, że jesteśmy sami, to i przez nie Pan się przebija, i przez nie do nas przychodzi, żeby nie przystąpiła do nas niedola i cios nie dosięgnął naszego namiotu. Rozkazał swoim aniołom, aby nas strzegli na wszystkich naszych drogach.

Rzeczywistość świętych aniołów stróżów nie jest fikcją. Jest kolejnym sygnałem, jaki Pan nam daje, by w przeświadczeniu o Jego obecności upatrywać siłę do dźwigania się co dzień. Aby droga, którą podejmujemy, zadania i obowiązki, jakie na nas czekają, nie były bezsensem, ale zostały naznaczone świętym towarzystwem, „świętą ochroną”. Z podejmowanych każdego dnia wydarzeń, sytuacji i obowiązków Pan chce wyprowadzać dobro. Nie od razu je dostrzegamy i nie od razu też potrafimy rozpoznać obecność Pana przez Jego świętych aniołów. Zauważmy, że sam Pan w Księdze Wyjścia mówi jednoznacznie: Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim. W nim jest moja obecność, Ja przez niego do ciebie przychodzę.

Czujność, uwaga i rozbudzanie tej świadomości szczególnie na ufnej modlitwie, pomaga czerpać siłę z obecności Pana, przychodzącego w różnych znakach.

Ten jest największy, ten jest najmocniejszy, najpotężniejszy w królestwie niebieskim, kto ufa... Ufa. Z dziecięcą postawą zawierzenia traktuje życie i przychodzące w nim doświadczenia, jako znaki od Pana, jako drogę do Niego. Jesteśmy w drodze. Jeśli ta droga rzeczywiście ma być naznaczona sensem, ciągle potrzebujemy odmiany i odnajdując Pana w dziecięcej ufności, mamy kroczyć do Niego w towarzystwie „świętej ochrony”.

Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. Kto pomimo różnych trudności niestrudzenie i wciąż odnawia w sobie ufność dziecka, w takich okolicznościach, w jakich żyje, nie wybierając ich, a próbując w nich ufać ciągle na nowo, ten otrzymuje tę potęgę, tę siłę, to wsparcie, które czyni go największym w królestwie niebieskim.

Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Ostrzeżenie Chrystusa dotyczy właśnie takich prostych elementów zaufania, prostych dziecięcych postaw zawierzenia Jemu – żeby nimi nie gardzić. Każdy człowiek, który w sposób jednoznaczny ufa, uczy się ufać, jest tym, który zdobywa potęgę, zdobywa nową moc i nową siłę do dźwigania się co dzień.

Strzeżmy się, żeby nie odłożyć prawdy o świętych aniołach stróżach do kategorii bajek. Prawda, że każdy z nas ma anioła stróża, brzmi sympatycznie, ale to nie tylko kwestia wzbudzenia uśmiechu, czy pogody ducha w nas – choć też. Jest to prawda świadcząca o niezwykłej pomysłowości Pana, który zrobi wszystko i wykorzysta każdą sytuację, każdy moment, aby objawiać swoją obecność w nas. Nie idziemy sami! Pan Bóg nie pozwoliłby sobie na to, aby wzywając nas do nieba, pozostawić nas samych. Od momentu, kiedy posłał swojego Syna, Jezusa Chrystusa, i dał największy dowód swojego miłosierdzia, nasza droga naznaczona jest zawsze śladami Jego stóp. Idziemy po Jego śladach!

Panie Jezu, dziękujemy Ci za to, że Twoja miłość jest niezwykle pomysłowa. Spraw, aby i nasze życie tętniło pomysłami, jak odmieniać się ciągle na nowo, by ufać Ci jak dziecko.

Pozdrawiam –

ksiądz Leszek Starczewski